Berlin i ja. Emigracja. Życie w Berlinie.
Wpisy
Przez te upały zrobiłam się strasznie leniwa!
No dobra, to raczej nie pogoda, a wrodzone skłonności są przyczyną mojego długiego niepisania. Chciałabym obiecać, że nadrobię, ale lepiej nie ;).
Tymczasem wklejam plakat zapowiadający trzy dni Polskiej Kultury w Berlinie + Ukraina. Festyn ten ma już swoją trzyletnią tradycję, tym razem jedak punkt ciężkości położony ma być na sport i zbliżające się mistrzostwa kopania piłki. + Ukraina. Dodatkowo, pierwszy czerwca to międzynarodowy Dzień Dziecka, ma być więc wiele atrakcji dla maluchów. Poza tym występy muzyczne, taneczne, cyrkowe, stoiska prezentujące polską działalność w Berlinie i jak znam życie bigos i piwo. + Ukraina!
Więc moi drodzy, pakujemy dzieci do wózków lub na rowerki i ruszamy na festyn! Może będzie można kupić koszulkę polskiej reprezentacji?
W pewien wolny, leniwy, słoneczny dzień zatęskniliśmy za odmianą, zostawiliśmy więc Berlin samemu sobie i ruszyliśmy w drogę. Całkiem niedaleko, bo tylko 10 km od stolicy leży urocza miejscowość Bernau, do której można dojechać nawet s-bahnem. Tam oddycha się głębiej, spaceruje wolniej i spokojnie ulega się senności w zacienionym parku. Chłonąc małomiasteczkową atmosferę obejrzeliśmy kościół, przeszliśmy się wzdłuż zabytkowego muru i posiedzieliśmy w niezwykle przyjemnej kawiarni.
Bernau to dla mnie bogata wersja Ośna Lubuskiego. Jest tu ładnie, spokojnie, kolorowo, jest stawek, park, zadbany plac zabaw dla dzieci, wszystko to sprawia, że Bernau może być idealnym celem weekendowej wycieczki z Berlina.